Banner gora

sobota, 23 lutego 2013

W podróży czytam... Herberta

We wtorek, 26.lutego w siedemnastu miastach Polski ponad 400 wolontariuszy będzie rozdawać zakładki do książek z cytatami z wierszy Zbigniewa Herberta.

Miejscem akcji będą środki transportu publicznego i przystanki, zakładki będzie też można wziąć w miejskich bibliotekach. "Czytam w podróży... Herberta" to przedsięwzięcie Fundacji im. Zbigniewa Herberta oraz Klubu Herbertowskich Szkół. Jego celem jest popularyzowanie twórczości poety oraz czytelnictwa w ogóle. A podróż jest, zdaniem organizatorów, dobrym - a często jedynym - momentem w ciągu dnia, kiedy mamy czas cokolwiek przeczytać. 

Jest to kolejna akcja popularyzująca czytanie. Kolejna ciekawa akcja, która zostanie ludziom w pamięci (miejmy nadzieję). Wystarczy przypomnieć tylko, ile furory zrobiła "Cała Polska Czyta Dzieciom" czy nie tak dawno temu "Nie czytasz - nie idę z tobą do łóżka". Z tym ostatnim, znaczy się, z chodzeniem do łóżka, także musi być źle, skoro przyrost naturalny od kilku lat ujemny. Można powiedzieć, że z czytaniem wśród Polaków jest jak z rozmnażaniem - źle. Według badań Biblioteki Narodowej z 2010 roku 56% z nas nie przeczytało w ciągu roku ani jednej książki, 46% - nawet tekstu o długości trzech stron maszynopisu lub trzech ekranów komputera. 20% osób z wykształceniem wyższym w ciągu roku nie sięga po ani jedną książkę. Dane te przerażają, pokazują skalę spustoszenia. Moja polonistka, opisując zmiany w czytaniu uczniów mówiła: "kilka lat temu snobizmem było czytanie Alberta Camusa na korytarzu, podczas przerwy - w oryginale. Dziś snobizmem jest, jeśli w ogóle coś czytasz". 

Kto ponosi winę za wtórny analfabetyzm Polaków? W zdecydowanej mierze system oświaty. Cały proces wymagałby długiego i nużącego opisu, więc wskażę tylko kilka punktów.

1. Coraz uboższa lista lektur, która w zamierzeniu ministrów oświaty ma dać większą swobodę nauczycielom i ich nie ograniczać;
2. Coraz mniej czasu, jakie nauczyciel może poświęcić na omówienie lektur (a co zabiera czas? Na przykład coraz popularniejsze dzienniki elektroniczne, przy konieczności prowadzenia ich razem z tradycyjnymi uzupełnianie każdej informacji zabiera trzykrotnie tyle czasu, niż gdyby istniał tylko dziennik papierowy - sprawdziłem podczas praktyk!). Efekt traktowania nauczyciela jak urzędnika powoduje, że uboga lista lektur, która w zamierzeniach ma być minimum, zostaje potraktowana przez nauczyciela i uczniów jako maksimum - przecież poza lekturami z listy i tak nic nie będzie na maturze (podstawowej), więc po co się męczyć?
3. Matura - efekt trzyletniego biegu przez płotki, ocena schematycznej i pod klucz "analizy i interpretacji". 
4. Konieczność wyboru profilu kształcenia na początku liceum. Licea ogólnokształcące są tylko z nazwy. Wiedza poza przedmiotami wiodącymi, z jaką absolwent opuszcza mury liceum, to często wiedza na poziomie gimnazjum. 
5. "Moda na inżynierów". Humanistykę przedstawia się jako dziedzinę życia niepotrzebną w dobie wyższych technologii. Uczniowie zdają sobie sprawę, że "nie opłaca się" przykładać do historii czy polskiego, bo na tym nie można zarobić. Przekonanie, że wiedza ma wartość samą w sobie zastępuje zimny pragmatyzm. 

Mam wrażenie, że mimo kolejnych reform wciąż brakuje rozwiązań systemowych oraz wizji, jak powinna wyglądać oświata w Polsce. Celem stało się, by jak najwięcej osób zdobyło wykształcenie wyższe, nawet jeśli z wykształceniem nie ma to wiele wspólnego. A gdzie podziała się jakość kształcenia? 

A co Wy sądzicie na ten temat? Dlaczego nie czytamy? Jak można zmienić tę sytuację? Jaka jest Waszym zdaniem wartość takich akcji? A może niepotrzebnie bijemy na alarm? Zapraszam do dyskusji.

1 komentarz:

  1. Myślę, że "bicie na alarm" jest jak najabardziej wskazane.
    Dlaczego nie czytamy? Myślę, że tu olbrzymią rolę gra kultura wizualna, w której żyjemy. Człowiek jest tak bardzo "atakowany" przez obrazy, dźwięki, animacje, film, że tekst - jeden wyizolowany kanał przekazu! - nie robi na nikim wrażenia, jest nieatrakcyjny.
    Dlatego, moim zdaniem, coraz mniej osób sięga po książki.

    OdpowiedzUsuń