Banner gora

środa, 20 lutego 2013

"Sugar Man"

Najkrócej, jak tylko się da, z jednego właściwie powodu: to film, o którym można rozmawiać po obejrzeniu, film, przy okazji którego muszę wyjątkowo ważyć słowa, by nie zabrać Wam choćby grama przyjemności w trakcie seansu.

Sixto Rodriguez w latach 70. wydał w USA album, który okazał się totalną klapą. Po kilku latach w tajemniczy sposób piracka kopia tej płyty dotarła do RPA, ogarniętej walką z apartheidem, a jego piosenki stały się hymnem rewolucji dla całego pokolenia, ważniejszymi od The Rolling Stones i Boba Dylana. Sixto Rodriguez zaś przepadł bez wieści. Wśród fanów krążyły pogłoski o jego samospaleniu podczas jednego z koncertów. Po ponad dwudziestu latach dwóch fanów piosenkarza postanawia dowiedzieć się, w jaki sposób zginął ich idol. Prawda, którą odnajdą, okaże się zupełnie inna, niż się spodziewali.
Choć bardzo cenię kino dokumentalne, nie spodziewałem się, że dokument można oglądać do tego stopnia z zapartym tchem, niczym sensacyjną fabułę. "Sugar Man" to barwna, piękna opowieść, uwodząca od pierwszej do ostatniej sekundy, wbijająca w kinowy fotel.
I niezwykle pokrzepiająca, uniwersalna opowieść o sile twórczości, o sprawiedliwości i mądrości - życiowej mądrości - bardzo skromnego człowieka.

Ten film jest dla mnie pewnego rodzaju klamrą, drugim obok "Miłości" Michaela Hanekego, który ostatnio wpłynął na moje postrzeganie kina. "Miłość", film fabularny, który przekracza gatunkową granicę, który można oglądać jak znakomite kino dokumentalne, mocno dotykające uniwersalnego doświadczenia człowieka; film "bez konwencji" i bez fabularnych "chwytów". "Sugar Man" z kolei - efekt czteroletniej pracy Malika Bendjelloula (1000 dni spędzonych na samym montażu i czterokrotna podróż do Detroit po to, by za każdym razem nagrać 10 minut!), dokument fascynujący, który mógłby być kongenialnym filmem fabularnym, gdyby nie świadomość, że jest zapisem prawdziwej historii, a nie kreacją scenarzysty. Choć - jak wiadomo nie od dziś - to życie pisze najlepsze scenariusze.

W ubiegłym tygodniu gościł w Polsce reżyser filmu, Malik Bendjelloul. Miałem przyjemność porozmawiać z nim kilka minut. Całej rozmowy możecie posłuchać jutro, 21.lutego, po 16.00, w audycji "Wybieram Dwójkę" w Programie II Polskiego Radia. Jej fragmenty zaprezentowaliśmy także w "Kontrkulturze" w radiowej Czwórce: http://www.polskieradio.pl/10/512/Artykul/783564,W-USA-sprzedal-6-plyt-w-RPA-byl-lepszy-od-Presleya .
"Sugar Man" Mailka Bendjelloula walczy o Oscara w kategorii najlepszy film dokumentalny. Nie muszę wspominać, jak mocno trzymam za niego kciuki. Film nagrodziła już BAFTA, Amerykańska Gildia Producentów Filmowych i Scenarzystów (dwie nagrody); otrzymał Nagrodę Publiczności oraz Nagrodę Specjalną Jury w Konkursie Kina Światowego na Sundance i Złotego Żuka.

Czekamy na wyniki oscarowej gali, a od piątku możemy cieszyć się filmem na dużym ekranie. Idźcie, warto!

"Searching for Sugar Man"
reż. Malik Bendjelloul
premiera w Polsce: 22.lutego 2013 roku
dystrybucja: Gutek Film

1 komentarz:

  1. to nawet nie mógłby być film fabularny - nikt wtedy w tę historię by nie uwierzył. ;) polecam ten zastrzyk endorfin (zwłaszcza dla znużonych bezinspiracyjną szarością życia!)

    OdpowiedzUsuń