Banner gora

wtorek, 17 stycznia 2017

Czy muzyk w orkiestrze jest artystą?

Powyższe pytanie choćby z perspektywy zdroworozsądkowej wydaje się retoryczne. Ale w ubiegłym tygodniu „Rzeczpospolita” doniosła o orzeczeniu Sądu Najwyższego, według którego „pojedynczy członek orkiestry nie tworzy dzieła, bo ma mały wpływ na ostateczny efekt koncertu”. Dlatego nie należy z nim zawierać umowy o dzieło, ale umowę zlecenie, traktując jego pracę jako usługę.


Sprawą zajęliśmy się dziś w audycji "Wybieram Dwójkę". A dotyczy ona – jak czytamy w dzienniku - artystki, która wzięła udział w koncercie organizowanym przez Zamek Książąt Pomorskich w 2009 roku. Cztery lata później Zakład Ubezpieczeń Społecznych po kontroli instytucji zakwestionował łącznie około 100 umów zawartych z artystami występującymi podczas koncertu. Zamek odwołał się od decyzji ZUS, jednak zarówno szczeciński Sąd Okręgowy jak i Apelacyjny uznały, że w tym przypadku powinny zostać podpisane umowy o świadczenie usług i odprowadzone od nich składki za ubezpieczenie społeczne – informuje "RP".
W ubiegłą środę przychylił się do tego Sąd Najwyższy. Jak czytamy w gazecie, w ustnym uzasadnieniu stwierdził, że umowa przewidywała udział w próbach i koncercie, a nie wykonanie określonego dzieła, artystka nie wykonywała żadnej partii solowej i była całkowicie podporządkowana dyrygentowi. Ponadto w umowie nie znalazła się klauzula przeniesienia praw autorskich do dzieła na organizatora koncertu.

Brak elementarnej wiedzy muzycznej

- Sprawa budzi niepokój - przyznaje w Dwójce Andrzej Kosendiak - dyrektor Narodowego Forum Muzyki, a zarazem przewodniczący zarządu Zrzeszenia Filharmonii Polskich. – Zgoda, że można było te umowy sformułować inaczej. My [w Narodowym Forum Muzyki – przyp.red.] zwykle podpisując umowy z artystami, odwołujemy się do ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych, i płacimy za prawa wykonawcze. Gdyby umowy były w ten sposób sformułowane, pewnie nie byłoby problemu. Bardzo niepokoi natomiast argumentacja. Sąd w uzasadnieniu dokonał analizy dotyczącej samej istoty muzyki i jej wykonania, mimo że – jak sądzę – nie ma do tego kompetencji.

Wtóruje mu Jan Popis, przewodniczący Zarządu Głównego Stowarzyszenia Polskich Artystów Muzyków. Twierdzi, że jeśli dyskutuje się na temat wykonania utworu muzycznego i tego, czy zawiera ono cechy twórczości, to jest to na nowo rozpoczęcie sporu, który trwa od setek lat. – Już dawno skodyfikowano, że utwór muzyczny składa się z trzech elementów: kompozytora, wykonawcy i odbiorcy. Zaskakuje nas, działających w branży, że osoby orzekające nie mają tej elementarnej wiedzy. Ustawa o prawie autorskim z 1994 roku w paragrafie 85. jasno definiuje, jakie prawa z tytułu działalności artystycznej przysługują artystom-wykonawcom. Oni są współtwórcami i kreatorami dzieła – dodaje Jan Popis i przytacza przykład tournée Krystiana Zimermana i jego orkiestry. – Podczas koncertów na całym świecie wykonywali oba Koncerty Chopina. Dwa te same utwory wykonywane kilkadziesiąt razy. Zaangażowanie, a przede wszystkim kreacja artystów-muzyków będącymi członkami zespołu za każdym razem była indywidualna, niepowtarzalna i twórcza.

Kluczowe zapisy w umowach i zmiany w prawie

Szymon Wójciński – radca prawny, a zarazem muzyk zwraca uwagę na to, żeby właśnie pod tym kątem formułować umowy dotyczące artystycznych wykonań.
- W umowach z poszczególnymi muzykami warto zaznaczyć, że chodzi np. o partię trąbki czy pierwszych skrzypiec, że nie jest to umowa o odbycie próby i stawienie się w dniu koncertu, tylko że finalnym efektem ma być koncert, czyli wydarzenie niepowtarzalne, które ma indywidualne cechy i określony program.
Pozostaje kwestia, czy w związku z orzeczeniem Sądu Najwyższego ZUS nie będzie chciał podważać nawet tak drobiazgowo sformułowanych umów z artystami-wykonawcami w kolejnych postępowaniach sądowych. Zdaniem Szymona Wójcińskiego - jeśli do takich postępowań dojdzie, instytucje kultury powinny składać wnioski o dowód z opinii biegłego. Biegły-muzykolog mógłby dowieść przed sądem, że publiczne wykonanie utworu muzycznego jest twórczością. W ten sposób ewentualne kolejne wyroki sądów mogłyby zapadać na korzyść instytucji kultury.

Andrzej Kosendiak twierdzi jednak, że konieczne są zmiany w prawie.  
- Ustawa o prawie autorskim mówi o utworze artystycznym, natomiast przed sądem rozpatrywana była umowa o dzieło. W definicji dzieła utwór artystyczny nie do końca się mieści. Rozwiązaniem byłoby ujęcie w definicji dzieła, że jest nim również każde wykonanie lub współwykonanie utworu artystycznego. Tak, by nikt nie miał wątpliwości, że wykonanie utworu muzycznego jest działalnością twórczą, jest dziełem i można z artystami podpisywać umowy o dzieło.
Jan Popis dodaje, że problem formalnoprawnego kwalifikowania artystycznych wykonań występuje nie tylko w Polsce i prowadzi czasem do kuriozalnych wyników. – Chodzi o Koncert fortepianowy Ravela na lewą rękę. Pewien rosyjski księgowy, weryfikujący umowę, zakwestionował zasadność wypłacenia artyście pełnego honorarium, ponieważ grał podczas koncertu tylko jedną ręką. Ten przykład jest adekwatny do sytuacji, którą – jak dotąd – znamy z relacji medialnych. Stowarzyszenie Polskich Artystów Muzyków z niepokojem przyjmuje takie wiadomości. Czekamy na oficjalne orzeczenie sądu, nie pozostaniemy obojętni – zapowiada Jan Popis.
Zarówno rzecznik Sądu Najwyższego, jak i rzecznik ZUS zapowiedzieli, że sprawę skomentują dopiero, gdy zostanie opublikowane pełne orzeczenie sądu.

Wtedy z pewnością powrócimy do tematu w radiowej Dwójce. 


(tekst powstał na podstawie materiału mojego autorstwa, wyemitowanego w Programie II Polskiego Radia 17 stycznia 2017 r.)

2 komentarze:

  1. A w naszej filharmonii dyrektor już zapowidział że należy zmienić umowy o pracę i całkowicie pozbawić nas 50% kosztów uzyskania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naprawdę? A konkretniej? Można anonimowo tu albo pawel.siwek@polskieradio.pl - proszę o kontakt!

      Usuń