Banner gora

czwartek, 19 stycznia 2017

Cyfryzacja po polsku, czyli wyrabiam dowód

Elektroniczna Platforma Usług Administracji Publicznej jest świetnym pomysłem i z pewnością znacząco ułatwia załatwianie wielu spraw. Diabeł jednak jak zawsze tkwi w szczegółach.


Wkrótce minie dekada, odkąd jestem pełnoletni. Upływ czasu w tym przypadku wiąże się także z wymianą dowodu osobistego. Nowy można od pewnego czasu wyrobić przez internet, co jest dużym uproszczeniem. Wygląda to tak: zakłada się konto na stronie profilu zaufanego: https://pz.gov.pl, potwierdza tożsamość poprzez system transakcyjny banku (obecnie dostępne są serwisy banków: PKO BP, Inteligo, ING i Millenium), a następnie przechodzi do serwisu ePUAP i uzupełnia wniosek. 

logo ePUAP 2
logo serwisu ePUAP 2
ePUAP to infrastruktura dość droga. Jak podaje Wikipedia, do marca 2014 roku budowa i utrzymanie sieci teleinformatycznej kosztowało 98,4 mln zł. Ze stworzeniem systemu wiąże się również sprawa tzw. "infoafery", o której szerzej można poczytać na przykład tutaj



Samo wypełnienie wniosku nie jest trudne. Należy podać kilka danych, wybrać urząd, w którym chce się odebrać dokument (to też duże uproszczenie - nie trzeba już jeździć do urzędu w miejscu zameldowania!), dołączyć odpowiednie zdjęcie (bardzo podobne, choć nie identyczne jak to do paszportu). Całość zatwierdza się Podpisem Zaufanym lub autoryzuje kodem, który zostaje wysłany na nasz telefon komórkowy. 

Niestety, system posiada pewne wady. Mianowicie, na co zwraca uwagę wielu użytkowników, często się zawiesza. Sam próbowałem kilka razy złożyć wniosek i potwierdzić swoją tożsamość (za każdym razem w oknie transakcyjnym banku pojawiała się informacja, że nie ma wystarczających danych, aby to zrobić). Udało mi się to za piątym bądź szóstym razem, niemal w chwili, gdy chciałem już zrezygnować. Wyglądało na to, że z powodu bliskiego końca ważności mojego dowodu bank nie zgadza się potwierdzić mojej tożsamości przy zatwierdzeniu wniosku o nowy dokument... absurd! Na szczęście okazało się to tylko jakimś błędem, który wyeliminowano z systemu. Ale domyślam się, że część użytkowników rezygnuje przy pierwszym bądź drugim niepowodzeniu i zniechęca się do e-administracji. 

Następnego dnia zadzwoniła do mnie miła pani i poinformowała, że wniosek został złożony. Zapytała, gdzie chcę odebrać dowód. Wybrałem konkretny urząd w Warszawie. Kolejnego dnia otrzymałem potwierdzenie - wszystko elektronicznie na skrzynkę ePUAP2. 

Dowód osobisty był gotowy do odbioru po niecałym tygodniu (bardzo szybko!). Poszedłem po niego dziś rano. Miły (będę to słowo uporczywie podkreślał by zaznaczyć, że wiele się w urzędach zmieniło - urzędnicy potrafią być mili!) pan w okienku najpierw poprosił mnie o wypełnienie oświadczenia, że pod groźbą kary więzienia świadczę, iż dane podane w elektronicznym wniosku są zgodne z rzeczywistością. Widać mój analogowy bazgrół okazał się ważniejszy niż elektroniczne potwierdzenie, którego dokonałem wcześniej. Podpisałem.
Uprzejmy pan urzędnik poszedł po mój nowy dowód. Przyniósł go razem z kopertą wypełnioną dokumentacją. Zauważyłem... wszystkie elektroniczne wnioski, potwierdzenia wysłania, dostarczenia etc. wydrukowane na osobnych kartkach. Spięte razem. Całkiem porządny plik dokumentów. Myślę, że to o kilka kartek więcej, niż gdybym złożył wniosek w sposób tradycyjny. 

Zacząłem się zastanawiać: jak to jest? Czy cyfryzacja ma być oszczędnością czasu, ale papieru już nie? Skąd ten brak ekologicznego myślenia? Pewnym tropem jest uwaga mojej znajomej, że być może ten konkretny urząd nie wdrożył jeszcze elektronicznego obiegu dokumentów; podobno niektóre instytucje się do tego nie kwapią. Ale czy w takim razie cyfryzacja na pół gwizdka ma sens? Oczywiście, nie wszystko (i chyba na całe szczęście) da się przenieść do świata wirtualnego, ale... gdyby chcieć drukować to, co integralnie należy do sieci, to lasów nie starczy!
Tak więc historia z nowym dowodem osobistym udowodniła, że w sprawie cyfryzacji mamy jeszcze sporo do zrobienia. Podobno w krajach skandynawskich dokument tożsamości wysyłają pocztą. 

Tak czy siak, nie drukujcie tego posta. Dbajcie o środowisko. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz